- Jeśli chcesz mieć kogoś, kto Ci ufa...
Jeśli chcesz mieć kogoś, kto nigdy nikomu nie zdradzi Twoich największych sekretów...
Jeśli chcesz mieć kogoś, kto pozwoli Ci zapomnieć o kłopotach...
Jeśli chcesz mieć kogoś, kto przyniesie Ci gazetę ...
Jeśli chcesz mieć kogoś, kto oszaleje ze szczęścia tylko dlatego, że Cię widzi ...
Jeśli chcesz mieć kogoś, kto nie będzie Cię nigdy krytykował...
Jeśli chcesz mieć kogoś, dla kogo będziesz zawsze najcudowniejszą osobą na świecie...
Jeśli chcesz mieć kogoś, kto będzie uwielbiał każde słowo, które do niego wypowiesz...
Jeśli chcesz mieć kogoś, kto będzie chciał zawsze z Tobą wyjść, bez względu na porę, obojętnie na jak długo i zawsze tam gdzie Ty chcesz...
Jeśli chcesz odczuwać czyjąś, niczym nie uwarunkowaną, sympatię...
Jeśli chcesz doświadczyć niewzruszonej wierności... KUP SOBIE PSA!!!!
Miłość psa jest bezinteresowna, od zawsze wiedziałam że chce mieć w domu psa. Jak byłam mała to właśnie dzięki mnie pojawił się nasz pierwszy pies, to ja wybłagałam rodziców żeby pozwolili nam mieć psa i tak od tej pory w moim życiu zawsze był jakiś czworonożny przyjaciel. Na początku był kundelek wyciągnięty z pod szopy przy pobliskim kościele, potem były następne kundelki, wszystkie dożywały u nas swoich sędziwych lat. Gdy wyprowadziłam się z domu rodzinnego kupiłam sobie moje odwieczne wtedy marzenie czyli Bernardyna jak wtedy myślałam rasowego. Dino bo tak go nazwałam był moim największym przyjacielem kochał mnie bardzo ja jego zresztą też. Robił ze mną co chciał jak tylko spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami dostał wszystko co chciał a ja czułam się przy nim bezpieczna. Dokupiliśmy mu przyjaciela do wspulnych zabaw Owczarka Niemieckiego imieniem Karo ponoć również rasowego ( teraz wiem że to była spora pseudo hodowla ). Psiaki były z nami szczęśliwe tak jak mu z nimi. Moim marzeniem było aby moje dziecko poznało mojego przyjaciela jednak nie było to dane Dino zmarł na epilepsję w wieku trzech lat nie mogłam mu pomóc, leki stosowane przez weterynarza nie działały, bezradnie patrzyłam jak cierpiał i po trochu umierałam razem z nim. Odszedł przed narodzinami mojego synka. Karo z nami został i przeżył z mami jeszcze dwa lata. Po jego śmierci myślałam że już więcej nie chcę mieć psa bo nie chcę cierpieć. Jednak pustka jaką odczuwałam bez czworonożnego przyjaciela (miałam wtedy jednego kota ale to nie to samo)nie dawała mi spokoju i podjęłam decyzję że kupię prawdziwego psa z rodowodem żeby jak tylko się da uchronić się od chorób dziedzicznych. Zaczęłam szukać rasy i hodowli. Wybór padł na rasę Cocker Spaniel Angielski gdyż są łagodne, wesołe, rodzinne, lubią dzieci i inne zwierzaki. Od razu wiedziałam też że chcę mieć własną małą hodowlę tej rasy tak aby potomek mojej pierwszej kupionej suczki był zawsze z nami. W taki oto sposób 10 lipca 2011 roku zawitała do naszego domu mała suczka Sajuri Renmil's Dream. Choć Cocker i Bernardy to dwie jakże różne rasy, widzę w nich podobieństwo Goja z charakteru przypomina mi mojego dawnego przyjaciela, znów poczułam tą przyjaźń i bezinteresowną miłość jaką on mi dawał. Zawsze lubiłam duże psy być może kiedyś do naszej rodziny zawita jakiś olbrzym.
Właśnie tak wstąpiłam do świata kynologii. Zapisałam się do ZKwP, zaczęłam jeździć z Goją na wystawy i w 2012 r. złożyliśmy o przydomek hodowlany Coda Felice co oznacza szczęśliwy ogonek do tych psiaków pasuje to bardzo ponieważ cały czas merdają radośnie. Bardzo mnie cieszy że w Polsce już jest zakaz cięcia ogonów i uszu. Nie wątpliwie muszę się jeszcze dużo nauczyć ale każdy początkujący hodowca przez to przechodził. Moje życie związane jest ze zwierzakami ( bo oprócz Goji mieszkają z nami jeszcze dwa koty oba uratowane ) i nie wątpliwie nadal tak będzie.
Tak wygląda w skrócie moja historia nie wątpliwie życie dopisze dalszą jej część!!!!
14.01.22r.
Po 10 latach wkońcu przyszła pora na dopisanie dalszej części naszej historii .
Jak już napisałam wcześniej w 2011r. zawitała do nas Goja i wtedy dopiero dowiedziałam się jaka to jest trudna w pielęgnacji rasa i jak ciężko w tamtych czasach było o specjaliste groomera który przygotuje szatę cockera na wystawe. Psy przed wystawą muszą być odpowiednio ,,zrobione'' według wzorca FCI . Przed pierwszą wystawą pojechałam do hodowcy cockerów kolorowych poleconego mi przez hodowce mojej Goi i to był bardzo zły wybór :(. To co tam zobaczyliśmy i przeżyliśmy było dla mnie szokiem. Goja była tak potraktowana że strach przed pielęgnacją ma do dziś. Powiedziałam sobie że nigdy więcej i tak od tamtej pory pielęgnuję swoje psy sama a także przygotowują szatę na wystawę . Ciągle się ucze i nigdy nie jestem zadowolona w 100% z efektu ale ciągle dąże do perfekcji. Tak oto zaczeła się moja hostoria z groomingiem cockerów. Teraz na szczęście pożądnych groomerów jest coraz więcej , ludzie chcą się uczyć prawidłowej pielęnacji a i właściciele psów mają większą świadomość i nie pozwalają goliś swoich pociech na krótko maszynką .
Potem przyszła kolej na pierwszą wystawę w naszym życiu na której nastąpiło zderzenie wyobrażenia z rzeczywistośćią . Myślałam że pojadę na wystawe spotkam mnóstwo miłośników naszej rasy będzie miło i przyjemnie i co ? ... wcale tak nie było . Każdy patrzy wilkiem na siebie ,siedzą przy tych swoich zajetych miejscach i rozmawiają między sobą . Z upływem czasu i kolejnych wystaw szybko sę dowiedziałam że wystawy psów to nie są wystawy najładniejszych psów tylko wystawy układu i znajomości . Pies w tym całym show praktycznie się nie liczy ważny jest kto go prowadzi. Nie piszę tego aby się wyżalić bo znam wartość moich psów ich wady i zalety , a moje psy raczej wygrywają u zagranicznych sędziów pod warunkiem ów sedzia nie przywiezie ze sobą ,,ogona''.
W 2013r. przyszedł na świat pierwszy miot w naszej hodowli .Urodziły się dwie czarne dziewczynki i oczywiście wiedziałam że jedna zostanie z nami. Wybór padł na Fride- Winter Angel Coda Felice .Pierwsze suczka z moim przydomkiem wybiegała sobię Championa Polski i CACIB na tym zakończyła karierę wystawową ponieważ nigdy tego nie lubiła i nie czuła się komfortowo na wystawach.
Następny nasz domownik jaki pojawił się w naszym domu to Magic-Magical Rabbit Xilander . Postanowiliśmy mieć własnego samca wiązaliśmy z nim spore nadzieje wystawowe i hodowlane i jak to w życiu bywa nie stało się tak jak chcieliśmy. Magic dostał zapalenia jąder , początkowo wet postawił złą djagnozę alejakimścudem i z pomcą innego weterynarza udało sie uratować jedno sprawne jajko , no ale to przekreśliło jego karierę wystawową . Kilka wcześniejszych wystaw umożliwiło mu zrobienie uprawnień reproduktora dzięki czemu ma jużkilka fajnych miotów na swoim koncie. Magic jest wyjątkowym psem, uzyskał dyplom III stopnia na konkursie pracy tropwców, z nim uczyłam się co to tropienie konkursy przygotowaliśmy się do konkursu i udało się .
To właścnie jest piękne że każdy nowy pies uczy nas czego innego . Magic jest obecnie przywódcą psiego stada żądzi delikatnie ale stanowczo .
W 2016r. została z nami Goldi-Angel Gold Coda Felice moja gwiazdeczka Młodzieżowy i dorosły Champion Polski z nią aż miło było jeżdzić na wystawy bo pomimo konkurencji wygrywała głównie u sędziów z zagranicy :).
W między czasie mioty po starszych suczkach przychodziły na świat a ja zaczełam poznawać włścicieli moich maluszków i hodowanie nabierało coraz większego sensu. Zawsze staram się dobierać ludzi kochających psy, z dobrym i ciepłym sercem u których nasi wychowankowie będą szczęśliwi do końca swoich dni. Nie wacham się odmawiać sprzedaży jeżeli coś mi się w danej osobie nie podoba. Na szczęście jak do tej pory maluchy trafiły do dobrych kochających domków z którymi mam kontakt . Największą frajdę sprawia mi jak właściciele przysyłają mi fotki szczęśliwych psów, dzwonią ,piszą jakie to one są cudowne i już życia bez nich sobie nie wyobrażają . To zdecydowanie miód na moje serce.
Kocham to co robię choć nie jest to prosta i łatwa praca. Poza tym kto by chciał mieszkac w swojej pracy na co dzień, ja nie mam wolnego a o pożądnych wakacjach mogę zapomnieć, trudno jest znaleźć opiekę do stada psów ;). Jak każdy miewam chwilę zwątpienia i załamania. Złoszczę się na nie jak coś narozrabiają (a jest to nagminne) ale na nie długo gniewać się nie da . Popatrzą tymi słodkimi niewinnymi oczkami i już człowiekowi serce mięknie. Jak tylko usiąde na chwilę to już mam kilka na kolanach . To trzeba kochac ,lubić i akceptować bo bez tego nie wytrzema się ze stadem psów.
Obecnie mieszka z nami 10 psów, 9 cockerów i 1 seter szkodzki Gordon: dwie wereranki prawie 11 lenia Goja , jej córka Frida lat 8 , córka Fridy -Goldi lat 5,5, dwie córki Goldi : Lexi lat 3 i Landrynka 1 r. , córka Fridy z ostatnego miotu Ira 8m. , dwa samce :wcześniej wspomniany Magic i wymażiny zołoty samiec sprowadzny z Czech Falco z Chalupecke louky 2,5 r. a seterka to osobna historia którą pewnie kiedyś opiszę .